Wuthering Heights: Lost Chapters
Lockwood's Tale



Rozdział 4


Nie pamiętam wiele z tamtego czasu. Gorączkowałem i majaczyłem przez długi czas. Obudziłem się - jak się potem dowiedziałem - dwa tygodnie po tamtym dniu. Pierwszym widokiem jaki ujrzałem był wymizerniały Heathcliff drzemiący przy moim łóżku. Byłem przekonany, że podczas gdy ja leżałem nieprzytomny, on krańcowo się zaniedbywał, niewiele jedząc ani śpiąc. Mogłem to poznać po jego niepokojącej utracie wagi i silnie podkrążonych oczach. Kiedy obudził się i ujrzał, że powróciłem do świata żywych, uścisnął mnie mocno i nie puszczał, aż musiałem go prosić, aby nieco rozluźnił uścisk - byłem jeszcze wyjątkowo osłabiony i trudno mi było przebywać w postawie siedzącej przez zbyt długi czas.

Jako że sam nie byłem wtedy w pełni swoich zmysłów, wydarzenia jakie miały miejsce podczas mej choroby znam tylko dzięki dobrej woli i ciekawskiej naturze mojej gospodyni.

- To było straszne - powiedziała pani Dean, kiedy ją o nie spytałem - Wszyscy baliśmy się, że to jakieś nieuleczalne choróbsko. Cóż to byłoby za nieszczęście, gdyby pan nas opuścił w tak nieszczęśliwy sposób! Nie wierzę, że Heathcliff przeżyłby drugą taką stratę...

- Wydaje się pani nieco wzburzona? - zagadnąłem, gdyż faktycznie pomimo widocznego współczucia ujrzałem w jej twarzy również nieokreśloną urazę i zaniepokojenie.

- Och, gdyby pan wiedział, co myśmy tu przechodzili - westchnęła - Wiem, że człowiek może czepiać się w takiej chwili każdej pomocy, ale on przesadził. Spraszać takie towarzystwo do chorego człowieka, co za pomysł!

Zaraz oczywiście zacząłem się dopytywać, co też miała na myśli. Wyjaśniła mi, że pewnego dnia mojej choroby zdarzyło się coś dziwnego. Pani Dean miała właśnie wejść do mojej sypialni, kiedy usłyszała podniesione głosy. Rozpoznała głos mego przyjaciela, jednak drugi głos należał do kobiety. Będąc ciekawską damą, przycisnęła ucho do dziurki od klucza i wysłuchała całej dziwnej konwersacji.

- Tak, kiedyś cię kochałam! - powiedziała kobieta - Ale cierpienie na jakie mnie skazałeś... Po tylu latach jedynym, co pozostaje, jest nienawiść! Więc, sprawię ci teraz tyle bólu co ty mi...

- Jak ty... Nie zrobisz tego!

- Ależ tak. Wiesz, ile zostało temu drogiemu chłopcu? Powiedziałabym, że góra tydzień. Swoją drogą, masz naprawdę kiepski gust, mój drogi...

Pani Dean odskoczyła od drzwi słysząc groźne warknięcie Heathcliffa. Dobrze zrobiła, bo on też zaraz wypadł przez drzwi, rzucając jej tylko przelotne spojrzenie. Jak wyszedł, tak do Drozdowego Gniazda powrócił dopiero kilka dni później, i to nie sam. Przyprowadził z sobą starą cygankę, która niegdyś nam wróżyła.

Na pani Dean można oczywiście polegać, że nie przepuściła takiej okazji i wysłuchała całej konwersacji przez dziurkę od klucza.

- Och och - staruszka zacmokała z dezaprobatą, kiedy tylko drzwi się za nimi zamknęły.

- Możesz mu pomóc?

- Może.

- Nie zaprzeczaj. Wiesz, co takiego się z nim dzieje!

- Podobnie jak ty - stwierdziła - Wiesz, kto to spowodował.

Nastąpiła chwila ciszy.

- Rozmawiałem z nią - pani Dean ledwo dosłyszała te słowa, były bardzo ciche i zdezorientowane.

- Właśnie - cyganka wydawała się z siebie zadowolona - Więc wiesz też, że stoisz przed wyborem. Między przeszłością i przyszłością.

Ponownie cisza, tym razem dłuższa. Słychać było jakieś szuranie.

- Ach, więc pamiętasz, co ci powiedziałam.

- Powiedziałaś, że będę cię błagał na kolanach. Oto więc jestem. Rób teraz swoje!

- Wy młodzi, tacy niecierpliwi!

Pani Dean w końcu odeszła od drzwi, jako że nie słyszała już nic więcej niepokojącego. Cyganka odeszła przed północą. Następnego ranka obudziłem się z mojej choroby. Od tego czasu Heathcliff i ja żyliśmy - i ciągle żyjemy - może nie do końca szczęśliwie, ale razem. Mój przyjaciel w końcu zdołał pozostawić przeszłość za sobą.




Zamilkłem. Emily westchnęła, jakby niezadowolona.

- To wszystko? - spytała.

- Każda historia ma jakieś zakończenie - powiedziałem refleksyjnie - A to jest równie dobre jak każde inne. Poza tym nie sądzę, aby żadne z dalszych wydarzeń było dla ciebie specjalnie porywające.

Spojrzałem na zegarek i prędko wstałem, widząc, która już była godzina.

- Daj mi znać, jeśli kiedyś napiszesz książkę na podstawie tej historii. Bardzo chciałbym zabawić dłużej na herbacie, ale niestety jestem umówiony.

- Heathcliff czeka? - spytała Emily, odprowadzając mnie do drzwi.

Uśmiechnąłem się tajemniczo w odpowiedzi i wyszedłem na poszukiwanie mojego ukochanego.